Wiadomości

Poszukiwania ze szczęśliwym finałem

Data publikacji 05.03.2013

Kilka godzin trwały poszukiwania 27-letniego mężczyzny, który wyszedł z domu i nie miał kontaktu z rodziną. Rodzina powiadomiła policjantów w nocy z niedzieli na poniedziałek. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania.


Kilka godzin  trwały poszukiwania 27-letniego mężczyzny, który wyszedł z domu i nie miał kontaktu z rodziną. Rodzina powiadomiła policjantów w nocy z niedzieli na poniedziałek. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania.

 



Wczoraj, krótko przed północą, do komendy w Brodnicy, przyszła zaniepokojona kobieta zgłosić zaginięcie brata. Kobieta  poinformowała dyżurnego, że jej 27-letni  brat, kilka godzin wcześniej, po kłótni w domu, wyszedł i do tej chwili nie nawiązał kontaktu z rodziną…  Kobieta poinformowała również o dziwnej informacji, którą pozostawił rodzinie.  Funkcjonariusz wysłał  do miejscowości w której mieszkał zaginiony, wszystkie patrole. Rozpoczęły się poszukiwania chłopaka. Policjanci przeszukali teren przyległy do miejsca zamieszkania zaginionego, sprawdzono pustostany w okolicy, sprawdzono dworce, noclegownie, szpital i stacje paliw w powiecie. Niestety bez pozytywnego skutku. Przed godz. 4.00 rano, poszukiwania zostały przerwane.  Po godz. 8.00 rano, ze zwiększonymi siłami, funkcjonariusze powrócili w okolice miejsca zamieszkania zaginionego. Policjanci zaczęli przeszukiwać pola i lasy w okolicy. Przeczesywali zarośla i ponownie sprawdzali opuszczone budynki. Z zaginionym mężczyzną nadal nie było kontaktu, a jego telefon który miał przy sobie, milczał.  Po upływie prawie dwóch godzin, w miejscu gdzie trwały poszukiwania, zatrzymał się samochód. Kierowca wraz z pasażerem zatrzymali się, aby sprawdzić co się stało. Zaniepokoił ich widok tak dużej liczby policjantów chodzących po polach. Jak się okazało, pasażerem auta, był poszukiwany przez rodzinę i policjantów 27-latek. Mężczyzna zdziwiony wszczętym przez rodzinę alarmem, był cały i zdrowy. I tak też powrócił do miejsca zamieszkania, gdzie oczekiwała na niego zaniepokojona rodzina.

 

Powrót na górę strony